18 maja 2017

Stres kontra motywacja

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego niektóre rzeczy przychodzą wam łatwiej, a za niektóre jakoś nie możecie się zabrać? Czemu jedno sprawozdanie jest prościej napisać niż inne? A może zdarza wam się mieć mało czasu i zdążyć ze wszystkim, a gdy czasu jest więcej, to jakoś niewiele udaje się zrobić? Odpowiedź na pytanie „dlaczego” nigdy nie jest szczególnie prosta, ale myślę, że związek pomiędzy poziomem stresu i motywacją odgrywa tu całkiem sporą rolę.

Stres jak wiadomo bywa różny. Czasami stresujemy się tylko minimalnie, a czasami stres całkowicie nas przytłacza. Czasami daje nam kopa do działania, a czasami powoduje bóle brzucha i migreny. Od czego to zależy? Generalnie związek pomiędzy stresem a motywacją (ale też wydajnością) jest bardzo prosty – ma kształt odwróconej litery U. Oznacza to, że do pewnego momentu, im większy odczuwamy stres, tym większa jest nasza motywacja do zmniejszenia go, czyli wykonania zadania. Jeżeli nie stresujemy się w ogóle, to nasza motywacja jest niewielka. To jest taka sytuacja, kiedy za bardzo nam nie zależy, albo nie będzie żadnych konsekwencji jeśli tego zadania nie wykonamy. Jeśli nam zależy albo możemy doświadczyć przykrych konsekwencji, to czujemy stres. Obawiamy się, że może nam się nie udać, albo że pojawią się jakieś czynniki zewnętrzne, które nam przeszkodzą. Stres jest w takim przypadku pozytywny, zwiększa naszą motywację. Podobnie jest jeśli mamy dużo do zrobienia w krótkim czasie. Stresujemy się, że możemy nie zdążyć, poziom motywacji rośnie i od razu zabieramy się do działania. Jeśli mamy do zrobienie niewiele i mamy dużo czasu, to nie mamy powodu do stresu. Czasu jest dużo, więc nie będzie żadnych konsekwencji, jeśli jeszcze przez chwilę odpoczniemy, albo zajmiemy się czymś innym. 

A co jeśli poziom stresu jest zbyt wysoki? Jest taki moment, w którym stres zaczyna nas przytłaczać i nasza motywacja spada. Czujemy, że sytuacja jest za trudna, wręcz nie do zniesienia. Obowiązków jest tak dużo lub w takim stopniu przerastają nasze możliwości, że rezygnujemy całkowicie i nie robimy nic. Gdy taki stan utrzymuje się dłużej, może się to objawiać różnie – silnymi dolegliwościami fizycznymi, wyczerpaniem organizmu lub nawet depresją.

Jaki z tego wniosek? Nie należy bać się stresu. Stres jest naszym motorem do działania. W rozsądnej dawce jest nam bardzo potrzebny, dodaje motywacji do pracy. Jeśli ciężko jest nam się za coś zabrać, brakuje nam motywacji – to nawet jeśli przyczyny tego stanu mogą być różne, zwiększenie poziomu stresu może nam pomóc. Przykładowo, jeśli masz coś napisać, ale termin jest odległy i trudno jest ci wziąć się do pracy, spróbuj ustalić z szefem / promotorem / wydawcą jakiś bliższy termin oddania części tego tekstu. Albo jeśli jest coś, co musisz zrobić w domu, ale ciągle to odkładasz, spróbuj pomyśleć o przykrych konsekwencjach, które czekają cię, jeśli tego nie zrobisz – na przykład niezapowiedziani goście mogą wpaść w odwiedziny i zobaczyć tą niezamalowaną od dawna plamę na ścianie, albo żonie będzie przykro jeśli kolejny miesiąc nie zawiesisz obrazu na ścianie.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że życie w długotrwałym, silnym stresie generalnie jest szkodliwe. Stres jest rodzajem napięcia, które jeśli utrzymuje się za długo, ostatecznie przekracza możliwości naszego organizmu, w skrajnych przypadkach prowadząc do różnych chorób fizycznych i psychicznych. Dlatego jeśli czujemy, że stres jest za duży, zbyt obciążający, warto spróbować go obniżyć. Czasami może wydawać się to trudne, ale zwykle jednak jest możliwe. Są różne możliwości zredukowania poziomu stresu – poprzez aktywność fizyczną, znalezienie czasu na odpoczynek, rozmowę z kimś bliskim lub różne techniki relaksacyjne i oddechowe. 

Najlepiej nam służy optymalny poziom stresu. Nie za duży, tak żeby nie był szkodliwy i nie za mały, żebyśmy nie stracili motywacji. I najlepiej nie przez cały czas, tak żebyśmy mogli mieć czas na odpoczynek, rozrywkę i relacje z bliskimi, a dzięki temu na regenerację naszych sił. A co to znaczy ten optymalny poziom stresu? Dla każdego jest to co innego. Nie da się wyznaczyć norm, ponieważ dla jednej osoby odezwanie się w gronie znajomych może być silnie stresujące, a dla drugiej wystąpienie przed setkami ludzi nie stanowi problemu. Dlatego każdy może wsłuchać się w siebie, w swoje ciało i znaleźć odpowiedź na to pytanie.


Powiązane posty

0 komentarze:

Prześlij komentarz